
Wszystko zaczęło się od baletu…
Miałam trzy latka, gdy po raz pierwszy poszłam na lekcję baletu. Pięć lat później mój nauczyciel powiedział tacie, że rodzice powinni rozważyć wysłanie mnie do profesjonalnej szkoły baletowej. Tak znalazłam się w Szkole Baletu Opery Paryskiej, do której co roku aplikują tysiące dzieci. Z mojego rocznika na przesłuchania zakwalifikowano 600 osób, z czego jedynie 18 dostało się do tej jednej z trzech najlepszych szkół baletowych na świecie.
Balet jest niezwykle wymagający, ale ja od zawsze kochałam taniec. Nie zniechęcały mnie nawet słowa moich nauczycieli, którzy każdego dnia powtarzali mi, że jestem za gruba, choć mając 10 lat ważyłam jedynie 25 kilo. Przez kolejne lata uczyłam się klasycznego baletu, tańców ludowych, sztuki mimów, śpiewu, anatomii, teorii muzyki, historii tańca… a jednocześnie uczęszczałam do zwykłej szkoły, gdzie realizowałam ten sam program, co moi rówieśnicy. Każdy dzień mojego życia był długi i wyczerpujący. To było niesamowite – mieć 10 lat i być uznawaną za zawodową tancerkę, występować dla tysięcy ludzi na scenie Opery Paryskiej tuż obok jej największych gwiazd i dostawać za to wypłatę. To wymagało ode mnie żelaznej dyscypliny, a konkurencja i oczekiwania były ogromne!
Przed uzyskaniem dyplomu tancerki-choreografki w Wyższym Narodowym Konserwatorium w Lyonie, miałam okazję występować we Francji, Szwajcarii, Włoszech i na wyspie Reunion. Tańczyłam też z zespołem Europa-Dance Ballet w Paryżu.
Po ukończeniu szkoły zostałam członkiem zespołu Baletu Narodowego w Nancy.
Występowałam w Festspielhaus w austriackim St. Pölten, a także w Operze Bałtyckiej w Gdańsku. Tańczyłam główne role i solówki w takich produkcjach jak Don Kichot, Dziadek do orzechów, Giselle, Bajadera oraz Diana i Akteon. Zdobyłam Granx Prix podczas międzynarodowego konkursu baletowego w Caen.

Akrobacje na ziemi i w powietrzu
Niestety, z czasem to, co działo się za kulisami sprawiło, że straciłam serce dla baletu. „Koniec z tym!” – powiedziałam sobie. Postanowiłam poszukać nowej drogi.
Na szczęście, bardzo szybko ją znalazłam. W moim życiu pojawiła się Jean-Ann Ryan, która pokazała mi nowe możliwości wyrażania siebie na scenie: akrobacje!
Na początku nie było łatwo. Miałam silne nogi, ale moje ręce były jak dwa patyczki. Musiałam mocno popracować nad swoimi mięśniami. Rozwiązaniem okazał się trening akrobacji adagio, który odbyłam w Paryżu.
Zamiana baletu na akrobatykę oddała mi wolność. Byłam wreszcie panią swojego czasu i kreatywności – układałam choreografię występów, projektowałam kostiumy i szukałam podkładów muzycznych. Już nie musiałam tańczyć tak, jak mi powiedziano. To ja decydowałam o tym, co wydarzy się na scenie.
Gdy moje ręce i ciało stały się silniejsze, zaczęłam wykonywać akrobacje w powietrzu. Wykorzystywałam do tego jedwabne taśmy, obręcze, pasy i siatkę. Razem z moim partnerem Arturem zdobyliśmy brązowy medal na Międzynarodowym Festiwalu Sztuki Cyrkowej w Paryżu i chińskim Wuquio, które uważane są za igrzyska olimpijskie cyrkowców. Dołączyliśmy też do specjalnej eventowej sekcji słynnego Cirque du Soleil.
Występowaliśmy w programach telewizyjnych w Norwegii, Turcji, Włoszech, Polsce, Francji i Chinach.
Ale to Niemcy były krajem, w którym najczęściej można było nas oglądać m.in. w Palazzo Mannheim, Europa Park, Alexander Kunz Theater, Crazy Palace, GOP czy Krystallpalast, że wymienię tylko kilka z nich. Pracowaliśmy też w Lizbonie w Portugalii i w hiszpańskim Benidorm Palace.
Najbardziej ekscytującym przeżyciem były występy przed 20-tysięcznym tłumem w kanadyjskim Calgary, podczas Calgary Stampede. Umowa przewidywała, że występujemy niezależnie od warunków pogodowych, a nasze akrobacje odbywały się na wysokości 30 metrów i to bez zabezpieczenia! Każdego wieczora cieszyliśmy, że wyszliśmy bez szwanku z kolejnego występu.
Mieliśmy też okazję prezentować nasze umiejętności na pokładzie luksusowych statków wycieczkowych. Podróżowaliśmy po całym świecie, od Alaski po Ushuaia, od Sankt Petersburga po Kapsztad, od Lizbony po Mumbai i od San Francisco po Bora Bora. Ogromnym wyzwaniem było wykonywanie akrobacji na ruszającej się scenie, ale cóż, jak to w życiu: coś za coś. Każda z tych podróży, podczas których niemal każdego dnia zawijaliśmy do innego portu, poznając ludzi z całego świata, była dla nas niezwykle ciekawym doświadczeniem.

Joga, fitness, zdrowy styl życia – moje pasje
Z jogą po raz pierwszy zetknęłam się jako uczennica szkoły baletowej. Jeden z nauczycieli nauczył nas układu „surya namaskar” czyli „powitanie słońca”. Miało to być poranne ćwiczenie rozgrzewkowe dla naszych ciał. To dość nietypowe przygotowanie do lekcji baletu, ale ja do dziś wykonuję „powitanie słońca”, aby rozciągnąć ciało przed występem.
Przyznam, że uzależniłam się od tego, jak moje ciało czuło się po tych ćwiczeniach. Chciałam się dowiedzieć czegoś więcej o filozofii jogi. Postanowiłam, że polecę do światowej stolicy jogi Rishikesh, aby zgłębić tajniki wiedzy i ukończyć kurs nauczycielski. To była jedna z najlepszych decyzji w moim życiu. Dzięki niej zostałam certyfikowaną przez Yoga Alliance nauczycielką jogi.
Przez ostatnie 15 lat intensywnie ćwiczyłam – moje ciało musiało być optymalnie przygotowane do występów. Czerpałam z aktywności fizycznej ogromną radość. Dlatego ukończyłam kurs dla trenerów osobistych – chciałam mieć okazję do dzielenia się z innymi radością, jaką dają ćwiczenia fizyczne. Posiadam certyfikat Health professional od Europe active association.
CHCĘ SIĘ PODZIELIĆ MOJĄ WIEDZĄ
Dotarłam do takiego punktu w życiu, w którym chcę się podzielić z wami moją wiedzą.
Napisałam wiele artykułów i udzielam się na portalu poświęconemu rozrywce:
Moje artykuły były też publikowane w polskim czasopiśmie Yoga & Ayurveda.
Przyznam szczerze, marzę o tym, żeby dzielić się z wami wszystkim, co wiem na laetitiachannel.com